Ulubione kosmetyki 2020 roku - pielęgnacja

stycznia 30, 2021

Dzień dobry kochani!

Ufff, nowy rok zaczął jest dla mnie bardzo intensywnie! Tak jak wspominałam Wam nie raz, mam przeczucie, że będzie on przełomowy pod wieloma względami. Pracuję nad kilkoma większymi projektami dlatego w ostatnich dniach nie było mnie tu za wiele, ale wracam i nadrabiam wszystkie zaległości!

W pierwszych dniach nowego roku opublikowałam dla Was spory projekty denko i ogólnie stwierdzę rok zaczęłam od generalnych porządków. Wyznaję zasadę, że uporządkowana przestrzeń to też uporządkowane życie dlatego takie oczyszczenie przestrzeni jest bardzo fajne. Lubię mieć ład i porządek wokół siebie.

A dziś żeby tradycji stało się zadość zapraszam na pierwszy wpis z ULUBIEŃCAMI! Zacznę od pielęgnacji bo to był rok w którym sporo się zmieniło. Zaczęłam bardziej świadomie sięgać po kosmetyki zwłaszcza do włosów, patrzeć na składy i właściwości. Kosmetyki, które zobaczycie w dzisiejszym wpisie to ulubieńcy, ale oczywiście w ciągu roku było ich znacznie więcej, nie wszystkie opakowania mam aby móc je zaprezentować ale ich recenzje możecie przeczytać na blogu. 

Tyle słowem wstępu i zapraszam na ulubieńców pielęgnacyjnych 2020 roku. 

Zacznę od oczyszczania i mycia twarzy, bo od tego zazwyczaj rozpoczynam moją rutynę pielęgnacyjną. W zeszłym roku dużą uwagę zwracałam na dokładne oczyszczenie mojej skóry i mocne jej nawilżenie. 

Ale od początku! Zmywanie makijażu - zdecydowanym odkryciem zeszłego roku jest płyn micelarny Skin Breath od Nivea. Wersja fioletowa przeznaczona jest dla cery wrażliwej i świetnie sprawdza się do pierwszego zmycia makijażu. Płyn dobrze domywa makeup a przy tym nie podrażnia ani skóry ani oczu.

Mycie twarzy na samym płynie się oczywiście nie kończy. W zeszłym roku baaardzo polubiłam pianki do mycia. Dwa odkrycia i zarazem ulubieńcy Jowae oczyszczająca pianka micelarna oraz Cetaphil PRO pianka myjąca przeciw zaczerwienieniom. Oba produkty w bardzo przyjemny i delikatny sposób myją buzię i domywają resztki makijażu czy inne zanieczyszczenia. 
Końcówka roku to było szaleństwo maseczkowe. Zwłaszcza postawiłam na maseczki oczyszczające i tutaj z pomocą przyszła Glinka od L'Oreal. Na zdjęciu widzicie wersję czerwoną - wygładzająco złuszczającą, która świetnie oczyszcza skórę, zwęża pory i wygładza skorę. Zawiera ona w sobie małe drobinki, którymi ładnie jesteśmy w stanie speelingować twarz. Druga maseczka, którą zużyłam już w całości i trafiła do denka to także był L'Oreal ale czarny i ta wersja to detoks i rozświetlenie. Bardzo pryjemna, gładka konsysyencja super oczyszczała i rozświetlała twarz. 
Przy oczyszczaniu nie mogę nie wspomnieć o poniższych dwóch gadżetach. Jak dla mnie to moje ablosutne must have. Foreo Luna Mini 2 to soniczna szczoteczka do mycia twarzy. Myślę, że jest to produkt którego przedstawiam szczegółowo nie muszę, bo doskonale go znacie lub kojarzycie. Drugi zaś to częściowe odkrycie zeszłego roku, ponieważ wcześniej korzystałam z takiego zabiegu u kosmetyczki. Jednak jak poczytałam opinie o akcesoriach dostępnych do domowego Peelingu kawitacyjnego to trafiłam na InFace i jestem baaardzo zadowolona. Polecam każdemu - to świetny sposób  na domowe oczyszczanie skóry w delikatny a zarazem skóteczny sposób. 
Po oczyszczaniu czas na tonizacje i złagodzenie skóry. Bardzo lubię do tego hydrolaty lub wody termalne. Moim ulubieńcem od kilku lat jest woda termalna z Avene. A w połowie zeszłego roku kupiłam różaną mgiełkę z Garnier i bardzo się z nią polubiłam. Oba te kosmetyki doskonale się sprawdzają do złagodzenia i ukojenia skóry. Bardzo polubiłam także tonik do twarzy z Ava Laboratorium Pure and Free - był przyjemny, delikatny i delikatnie nawilżający. 
Kolejna kategoria to kremy do twarzy i pod oczy. Oooo powiem Wam, że tu działo się bardzo dużo! Bardzo polubiłam serię Ava Laboratorium ProRenew zarówno jeśli chodzi o kremy jak i serum. Miałam okazje testować kremy z Dermena i bardzo dobrze się sprawdziły. Zaużyłam 3 pełne opakowania a na zdjęciu widzicie resztkę 4. Odkrycie zeszłego roku to zdecydowanie dermokosmetyki a wśród nich Environ Skin EssentiA z witaminami! Witamina A i C to zdecydowanie połączenie, które moja skóra bardzo lubi. 
Pielęgnacja ust zwłaszcza pod koniec roku była u mnie bardzo intensywa. Nie wiem co się działo ale moje usta wołały o pomstę do nieba. Były wysuszone na wiór mimo używania wielu masełek nawilżających czy picia sporej ilości wody. Wielką ulgę przyniosły mi między innymi masełko do usta Miyo Insta Kiss - pachnie genialnie, mocno nawilża i starczy na bardzo długo. Kultowy i znany mi od wielu lat balsam z Tisane na bazie wosku pszczelego i miodu. Super były także żelowe maseczki do ust SOS Lip Therapy z Eveline. 
I jak jesteśmy przy ustach, to wspomnę o zębach. Żadna pasta do zębów nie zrobiła na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Wszystkie, które używałam było dobre. Wróciłam do wybielania zębów i tutaj bardzo pomocne były paski wybielające od Smileo. Bardzo wygodne, dobrze wybielają i oczyszczają zęby a dodatkowo nie ma nieprzyjemnego smaku w ustach, co często się zdarza przy takich paskach. 
Tym sposobem przechodzimy do pielęgnacji ciała. Tutaj też bardzo dużo się działo. Pokochałam się z produktami Aloesowymi! 99% żel aloesowy z Holika Holia to moje odkrycie i ulubieniec. Bardzo polubiłam także aloes ze skin 79. Produkty z Cetaphil znam od dawna, ale w zeszłym roku bardzo często po nie sięgałam, nazwałabym to wielkim come back i jestem z nich bardzo zadowolona. 
Przy myciu i peelingowaniu ciała mogłabym się zatrzymać na dłużej, tych kosmetyków przewinęła się u mnie masa! Uwielbiam piankę do kąpieli z Nivea - cudowny zapach, bardzo gęsta i przyjemna forma pianki. Produkty Balea były dla mnie zaskoczeniem - pozytywnym. Mimo iż ich jakość może nie jest porywająca, to zapach, opakowania i przyjemne działanie jest na prawde fajne. Bardzo lubiłam peeling arbuzowy! Był na prawdę super, dość mocny, o cukierkowo balonowym zapachu. Na zdjęciu widzicie też mój ulubiony od kilku lat żel Biała brzoskwinia i nektarynka z Le Petit Marseillais - najlepszy i najpiękniej pachnący żel ever. Ponowny powrót do żelu micelarnego z Cetaphil. Oraz odrycie zeszłego roku czyli peeling kawowy z CelluBlue. Nie powiedziałabym, że jest to peeling wart swojej ceny, która w regularnym zestaweniu jest zawyżona ale działanie ma fajne i lubię go używać. 
Z dodatkowych produktów myjących mam jeszcze dwa kosmetyki. Żel do mycia rąk z Camolin o zapachu poziomkowym z naturalnymi składnikami. Słuchajcie! Jak ten produkt pachnie - uwielbiam go. Czasy są jakie są i trzeba było zabezpieczyć się w produkty antybakteryjne i tutaj ulubionym kosmetykiem stał się antybakteryjny żel do mycia rąk z Ava Laboratorium - mam zrobiony zapas w łazience.  
Zanim przejdziemy do mojej ulubionej cześci chciałabym wspomnieć o antyoerspirancie, z którym w ostatnim roku się praktycznie nie rozstawałam. Mimo, iż miałam ich sporo to ten z Dove jest absolutnie najlepszy. 
Proszę o werble! Bo dotarliśmy do mojej ulubionej kategorii czyli pielęgnacja włosów. W zeszłym roku temat włosingu to był absolutny hit.  W internecie pojawiło się bardzo dużo informacji o świadomej pielęgnacji. Przeczytałam wiele artykułów, wypróbowałam wiele kosmetyków - i nadal testuję. Aż cięzko uwieżyć ale na moment pisania tego wpisu nie mam żadnego szamponu który kupiłam i używałam w 2020. testowałam ich tak wiele, że na razie do żadnego nie wróciłam bo zapasy pękają w szwach. Było ich tak dużo i tylko ich zużyłam że nic się nie ostało, prócz tego malucha do włosów rozjaśnianych. I to jest zdecydowanie odkrycie zeszłego roku L'Oreal Elseve Color Vive Purple Shampoo. Jak wiecie zawsze używałam szamponu Silver od Schwarckopf i nadal bardzo go lubie ale ten jest równie dobry i świetnie niweluje żółte tony. 
Ale, żeby nie zostawiać niedosytu to wspomnę o kilku fajnych szamponach, które zużyłam. Na pewno Garnier Fructis jeszcze w tej starej szacie graficznej. Delia Cosmetics Cameleo Detox - fajnie oczyszczał przywracał równowagę skórze głowy. 
Miniony rok była bardziej pod znakiem masek do włosów niż szybkich odżywek. Ale kilak fajnych także się trafiło np ta z Delia Cosmetics Anty Damage lub seria z keratyną - świetnie się sprawdzają. Ulubione maski do włosów to także wyżej wspomniane serie z Delia Cameleo ale także Garnier Fructis Hair Food wersja z Papają oraz owocem Goji. Pachną genialnie, pięknie nawilżają, odżywiają i wygładzają włosy. Jak wiecie zaczełam olejowanie włosów i tutaj bardzo pomocna jest dla mnie maska z Kallos seria Color do włosów farbowanych, która świetnie sprawdza się do emulgowania olejów przed zmyciem. 
Wspomniałam wyżej o olejowaniu i na zdjęciu mozecie zobaczyć dwa z nich. Olejek z czarnuszki to absolutny hit dla moich włsów. Olejki Aussie to połączenie 3 olejów, któr genialnie nadają się na końcówki włosów. Super działa też na moje włosy olej lniany. A tej odżywki bez spłukiwania z Schwarzkopf Gliss Total Repair chyba przedstawiać nie muszę. On się pojawia już od tylu lat w moich ulubieńcach, praktycznie w każdym denku - moje włosy go ulwiebiają. 
Prócz pielęgnacji mieniłam też podejście do czesania włosów - jednak stawiam na to żeby były luźno rozpuszczone i zmieniłam też moje wszystkie cienkie gumki na grube frotki. Ale największą rewolucję zrobiły szczotki do włosów z Oliva Garden. Kupiłam dwie - jedna do rozczesywania włosów na morko a druga ta bambusowa z poduszeczką do wygładzania już suchych włosów. Podsumuję to krótko - te szczotki są super! I już na pewno nie wrócę do TT. 
To jest długi wpis i mam nadzieję, że dotrwaliście do końca - ale w końcu to podsumowanie całego roku. Bardzo dużo się wydarzyło w 2020 i myślę że 2021 przyniesie jeszcze więcej zmian, odkryć i nowości. Jestem bardzo ciekawa ale zarazem mam nadzieję, że trochę wrócimy do normalności. 
Dajcie koniecznie znać jacy są Wasi ulubieńcy i jakie kosmetyki pielęgnacyjne odkryliście w zeszłym roku. A może, któryś z zaprezentowanych przeze mnie kosmetyków też jest na Waszej liście!? 
BUZIAKI

You Might Also Like

7 comments

  1. Żel pod prysznic Le Petit Marseillais ma przepiękny zapach, uwielbiam! Na urodziny dostałam to urządzenie do peelingu kawitacyjnego, ale dopiero dwa zabiegi za mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawi ulubieńcy, szczotkę OG też mam i tak samo nie wrócę do szczotek Tangle Tezer :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie te maski HairFood Garniera :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Te szczotki muszę koniecznie wypróbować! Bo moja już się do niczego nie nadaje ,czas na coś nowego ☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Foreo, tisanę, maskę z jagodami goji to i ja uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Treściwie mówiąc - jest kapitalnie! Zdecydowanie jeden z bardzo dobrych artykułów, jakie miałem przyjemność przeczytać w ostatnim czasie. Całe info zwięzłe i zwarte, a samej treści merytorycznej nie mam nic do zarzucenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie kosmetyki to też świetny pomysł na prezent. Warto je wziąć pod uwagę myśląc o prezentach dla naszych najbliższych.

    OdpowiedzUsuń

Masz swoje zdanie na ten temat? Pisz śmiało! Chętnie je poznam :)) Na wszelkie pytania postaram się odpowiedzieć jak najszybciej :)

Dziękuję za każdy komentarz :):*