Drugie zycie - jak naprawić pokurszony kosmetyk
kwietnia 29, 2018
Dzień dobry kochane!
Czy zdarzyło się Wam kiedy upuścić ulubiony kosmetyk, który
rozpadł sie i pokruszył? Lub kupić coś przez Internet i dostać w totalnej
rozsypce?
W dzisiejszym poście chcę pokazać Wam na prawdę banalnie
prostą metodę na naprawienie pudrowego produktu, który niestety postanowił
zrobić nam psikus.
Tą samą metodę możecie wykorzystać aby wydobyć resztkę życia
ze swoich ulubionych pudrów, bronzerów czy rozświetlaczy, które sięgnęły denka
- ale ich ostatki trzymają się jeszcze boków i rogów pudełeczka. Pędzelek ich
już nie sięga i decydujemy się na wyrzucenie - tymczasem może kryć się tam na
prawdę dużo produktu.
Tak było w moim przypadku! Do tej pory nie mogę wyjść z
podziwu ile produktu jeszcze udało mi się uratować.
Pamiętajmy, aby każdą część robić oddzielnie. A zaczynamy od
pokruszenia całego produktu w drobny mak. Jeśli masz cień pęk na większe
kawałki to kruszymy go na jednolitą miazgę.
Drugim krokiem jest dodanie alkoholu do proszku. Pamiętajcie
- lepiej nalać mnie i dołożyć ! Nie lejcie proporcji 1 :1 bo zlejecie produkt i
będzie do wyrzucenia. Ja proponuję na 1 łyżeczkę proszku dodać pół łyżeczki
alkoholu.
Następnie mieszamy wszystko na jednolitą papkę. Staramy
mieszać się tak aby wszystko nie wyleciało nam na boki i żeby nie było grudek
ani suchych placków.
Na koniec - końcówką np łyżeczki (ja jej używałam)
wyrównajcie wszystko do jednego poziomu.
to samo zrobiłam z resztką brązera - zobaczcie ile go tam jeszce było! |
Dalszym krokiem jest wyrównanie naszej papki do jednolitego poziomu, ja do tego uzywam ręcznika papierowego, ale możecie użyć dna łyżeczki, jakiejs blaszki czy kawałka plastiku.
przykładam chusteczkę i dociskam do produktu. Wchłania ona nadmiar alkoholu i wyrównuje ładnie poziom kosmetyku.
przykładam chusteczkę i dociskam do produktu. Wchłania ona nadmiar alkoholu i wyrównuje ładnie poziom kosmetyku.
Ostatnim etapem jest zostawienie produktu do wyschnięcia i
odparowania alkoholu. Nie przykrywamy go i odkładamy na około 24 godziny.
Zobaczcie jak dużo produktu jeszcze zostało. Jak był na
brzegach to pędzelkiem nie mogłam go już nałożyć a teraz całe dno jest zakryte
i mogę jeszcze się nim cieszyć przez tydzień lub dwa.
Po wyschnięciu konsystencja jest dokładnie taka sama,
produkt jest równie dobrze niepigmentowany i minął już tydzień a ja nadal go
używam!
Dajcie znać czy musiałyście już ratować jakiś swój pudrowy
kosmetyk i czy się udało! Mam nadzieję, że post będzie przydatny!
BUZIAKI
20 comments
Słyszałam juz o tym sposobie, ale jeszcze nigdy sama go nie stosowałam. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zdarzyło mi się uratować kosmetyku, choć raz mi się zdarzyło pokruszenie :) Będę pamiętać o tym sposobie :)
OdpowiedzUsuńsuper - znalam ten sposob i dzieki niemu udalo mi sie uratować cienie
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiac gdy mi sie trafi taka sytuacjs to wyrzucam kosmetyk
OdpowiedzUsuńznam tą metodę ale jeszcze nigdy nie musiałam naprawiać kosmetyków w ten sposób. na szczęście niczego nie uszkodziłam
OdpowiedzUsuńZnam tę metodę. Fajna sprawa na uratowanie ulubionego kosmetyku
OdpowiedzUsuńZnam ten sposób, ale nie korzystałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny sposób, może skorzystam z niej w przyszłości. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym wcześniej, ale na szczęście nie musiałam nigdy próbować ;)
OdpowiedzUsuńJa używam spirytusu salicylowego - przyjechały do mnie nowe paletki z mur do recenzji i miały pokruszone dwa cienie - raz dwa skleiłam je w całośc i na zdjęciach nawet tego nie widać :)
OdpowiedzUsuńMuszę się zabrać za taką renowację - ostatnio spadł mi cały nowy bronzer.
OdpowiedzUsuńFajny wpis
OdpowiedzUsuńFajny patent na naprawdę uszkodzonych kosmetyków, ale... obym nigdy nie musiała z tego korzystać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej, uratowałabym cienie z przesyłek z chin, a tak je wyrzuciłam a szkoda :/ teraz będę pamiętała o tym :)
OdpowiedzUsuńmusze kiedyś wypróbować ten patent
OdpowiedzUsuńMusiałam ratować moją Mary Lou, ale chyba wlałam za dużo alkoholu :(
OdpowiedzUsuńTylko raz zdarzyło mi się, że cień się pokruszył, ale wtedy był to kolor, którego akurat nie lubiłam, więc nie ratowałam go, a wyrzuciłam :D
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś ratowałam w ten sposób cień do powiek, ledwie kupiłam i spadł mi na ziemię, jednak udało się go ocalić :)
OdpowiedzUsuńkilka razy mi spadł tak rozświetlasz i sie pokruszył i teraz wiem jak go naprawić!
OdpowiedzUsuńNaprawiam w taki sam sposób jak i Ty:D
OdpowiedzUsuńMasz swoje zdanie na ten temat? Pisz śmiało! Chętnie je poznam :)) Na wszelkie pytania postaram się odpowiedzieć jak najszybciej :)
Dziękuję za każdy komentarz :):*